Weird Bits Weekly #05: Giant Cybernetic Boob from Hell

Dzisiejszy odcinek będzie o laskach [gorące laski w rozwinięciu tego posta!]

No więc, rozróżniamy laski do podpierania się przy ograniczonej motoryce (no i białe laski których używają osoby niewidome), hamerykańskie landrynkowe w biało-czerwone paski do lizania czy też ssania, egzotycznie pachnące laski wanilii i cynamonu (kto używa cukru waniliowego jest gejem;P), wybuchowe laski dynamitu, Clostridium botulinum czyli laski jadu kiełbasianego (które znajdziesz nie w kiełbasie a w miodzie) i to chyba tyle, bo w tej chwili nic mi innego do głowy nie przychodzi… Ahhh, (Wiki to the rescue!) no fakt jeszcze jest laska marszałkowska, Eskulapa, Jakuba, laska komendancka, Laska jako gwara, no i bodajże 3 miejscowości i jedno jezioro noszące taką nazwę. Więcej terminów związanych z tym słowem nie znam ;).

The Guardian Legend (w Japonii Guardic Gaiden – sequel MSXowego Guardica) na zawsze już pozostanie moją ulubioną 8-bitową grą. Wiem że nawet na poczciwym NESie jest masa gier ładniejszych, bardziej skomplikowanych względem rozgrywki, obiektywnie dostarczających więcej frajdy i posiadających bardziej złożone ścieżki dźwiękowe. No właśnie muzyka – to jest gra, która zasiała we mnie ziarnko pasji, jaką są soundtracki z gier. Te prymitywne, ale jakże urzekające melodyjki do dzisiaj stoją u mnie wyżej niż nie jedna epicka suita symfoniczna czy też czadujący metalowy wałek ze współczesnych produkcji. Ale to nie wszystko co mnie zachwyciło w tej grze. Gdy pierwszy raz grałem w TGL miałem 9 lat i do eksplozji libido w moim organizmie było jeszcze troszkę czasu, dlatego z początku trochę mi przeszkadzało że gram dziewczyną, ale jak się przetransformowała w kosmiczny statek moje oczy zaiskrzyły. I to chyba było moje pierwsze zauroczenie, mimo iż wtedy kompletnie nie rozumiałem o co chodzi (uczucie całkowicie niedojrzałe i do tego w kierunku kogoś/czegoś co nie istniało i było w formie wymagającej wielkiej wyobraźni ;P). Pamiętam nawet jeszcze że to nie była gra którą chciałem nabyć, bo na etykiecie karta zakupionego na bazarze (a wiadomo jak to z nimi bywało) widniała postać rewolwerowca i logo „Gun Smoke”. To zdarzenie też uzupełniło moje spojrzenie na świat i uświadomiło, że warto przychylniej traktować coś czego się nie zna/czego się nie oczekiwało, bo można się bardzo pozytywnie zaskoczyć. Warto też mieć w pamięci takie chwile i pielęgnować je po latach.

Tracklista:

01 Masatomo Miyamoto & Takeshi Santo – Main Theme from The Guardian Legend [Intro] 02:25
02 Yasuhisa Watanabe – Rune & Ark (from Runark) 04:03
03 Nobuyuki Hara, Shinichi Seya & Naoki Kodaka – Hebereke Medley 08:05
04 Masami Inase – Far, Far Away, Take Me! (from Dyna Brothers 2) 05:11
05 Hisayoshi Ogura – Olga Breeze (from Darius II) 03:52
06 bradsmith – underderderground (cover of Koji Kondo) 04:29
07 Keiichi Suzuki & Hirokazu Tanaka – Inakunarinasai! (from Mother 2) 03:51
08 Elwood – Sick on Monday 04:34
09 Fearofdark – DandilionRide 04:39
10 Purple Motion – When the Heavens Fall 07:32
11 Robokabuto – Koganeno seiya sosetsu ni kuchite (cover of Deddoboru-P) 04:02
12 Alexander Brandon – One Calm Day 04:28
13 coda – dog radar 02:35
14 BAM – L . U . C . I . A 04:33
15 SURASSHU – Truth (cover of T-Square) 04:04
16 radix – CoLoUrS 05:16
17 kirshen – Shojo Q (cover of Momotsuki Gakuen Ichinen C Gumi) 02:55
18 Masatomo Miyamoto & Takeshi Santo – Ending Theme from The Guardian Legend [Outro] 01:56

Całkowity czas odtwarzania: 01:18:30

Olga Breeze (from Darius II)

One Calm Day

Truth (cover of T-Square)

6 komentarzy do “Weird Bits Weekly #05: Giant Cybernetic Boob from Hell”

  1. Aaaa, Growl :) Na tym automacie straciłem chyba najwięcej kasy z wszystkich arcade, na których miałem możliwość zagrać. Chociaż ta wersja jakby trochę inna od tej, którą znam…

  2. Wersja stacjonarna (Megadrive) – swoją droga ciekaw jestem dlaczego zmienili nazwę na zachodzie z Runark na Growl właśnie. W sumie to były czasy dziwacznej cenzury (jakże piękne czasy ;P) i mogli się przyczepić słowa „ark” (Arka Przymierza), no ale mamy je też w filmie „Raiders of the Lost Ark”, który razem z pozostałymi z klasycznej trylogii o Inianie Jonesie stał się zapewne inspiracją do stworzenia tejże osobliwej gierki. Chciałem w końcu wepchnąć tu coś od Zuntaty, no i wypadło na Growl i Darius II.

  3. Oj, zapominałem dodać że „One Calm Day” jest moją ulubioną scenową kompozycją Alexa Brandona (growa to po wsze czasy będzie „The Synapse” z Deus EX).

  4. Sam się trochę zdziwiłem tą zmianą nazwy gdy pierwszy raz szukałem informacji o emulacji tej gierki (jeszcze za czasów starego DOSowego Raine – salon, w którym stał automat już dawno zniknął i do dzisiaj pamiętam ten banan na twarzy, gdy znowu mogłem w to zagrać i w końcu skończyć, bo na arcade nigdy mi się nie udało).
    A co do Brandona, ja zawsze największy sentyment będę miał do muzy z Jazza 2 (szczególnie Tubelectric i Labratory) z tego prostego powodu, że był to mój pierwszy kontakt z jego twórczością :)

  5. Swoją drogą takie zmiany nazw gdy (’świat zachodni’ uznał, że nazwa oryginalna z jakiegoś powodu jest nieodpowiednia) było sporo, ale były chyba też przypadki odwrotne, chociaż aktualnie żadnego nie mogę sobie przypomnieć.

  6. Fakt, u mnie soundtrack z Jazz Jackrabbit 2 jest ogólnie najlepszy (najwięcej chwytliwych kompozycji) i biorąc pod ramię sentyment również wygrywa z Deusem. Ale „The Synapse” jak i lokacja w której ten motyw został użyty tak mocno mnie urzekły, że bez wahania jest to mój nr 1 u Brandona.
    A znikające salony gier to chyba naturalnie wymuszone, masowe wydarzenie na terenie całego kraju u schyłku lat 90tych. Pamiętam że w moim mieście w 1996 roku były jeszcze 4, a zaledwie trzy lata później został tylko jeden, który w tym samym roku również dokonał istnienia. Wszystko dzięki wiekiemu wybychowi popularności PCtów, oraz oficjalnym narodzinom konsolowego rynku w Polsce (PSX do potęgi n-tej).

Możliwość komentowania została wyłączona.