Shenmue, Yu Suzuki, film, część trzecia?

Grzebiąc w czeluściach internetu człowiek może natrafić na kruszynkę czasu minionego, który tak przyjemnie się człowiekowi kojarzy z nieskrępowaną zabawą, grami wideo które były czymś więcej niż tylko „zagraj – zapomnij”. Ot, kawałki kodu stworzone przez ludzi z pasją. A kiedy pada hasło „Shenmue III” to się milej robi, bo jest szansa na to, że czasy grania z uśmiechem na twarzy powrócą. Zapraszam.

Pewnego wieczoru moja dziewczyna zastała mnie przykutego do telewizora. W dłoniach dzierżyłem jeden z najgorzej zaprojektowanych padów w historii elektronicznej, a na twarzy widniało skupienie. I powaga. W końcu brałem czynny udział w cholernie wciągającej historii. Takiej na poważnie, bez skaczących cebul z kutasami na czole, dzieciaczków z mocami supermena, czy innego szajsu pokroju USA vs tereny-gdzie-ropy-pod-dostatek. Obecność dzierlatki w żaden sposób nie zakłóciła odbioru tego dzieła, gdyż… sama zainteresowała się wydarzeniami z ekranu. Jej słowa „to jest jak film”, okazały się prorocze, gdyż lata później druga część Shenmue zawitała na konsoli M$, a jako bonus dostaliśmy streszczenie wydarzeń z pierwszej części gry. Oczywiście w formie filmu:

 

Po przejściu Shenmue II gracze czekali z wywalonymi jęzorami na kolejną część. I czekają nadal. Jednak jest światełko w tunelu – Yu Suzuki, przesympatyczny twórca Shenmue, na Toulouse Game Show 2011:

 

Czy jest nadzieja? Ta zawsze jest, ale tu największe znaczenie ma kasa. Jak wszyscy wiemy cały ten burdel zwany branżą gier wideo znacznie się zmienił w ostatnich latach; producenci wpierdalający się w proces tworzenia gier, producenci wyznaczający terminy wydania i cały ten szajs związany z kasą w końcu wpływa na ostateczny wizerunek gry. Czy Pan Suzuki da radę stworzyć dzieło dokładnie takie jakie chce? Mam nadzieję, że tak i my będziemy tego świadkami.

Jeden komentarz do “Shenmue, Yu Suzuki, film, część trzecia?”

Możliwość komentowania została wyłączona.