World of Goo – recenzja

Glut

Glut, jaki jest każdy widzi. Mały, obły, kleisty, występujący w różnych mdłych kolorach. Ogólnie rzecz ujmując coś z czymś nikt nie chce mieć do czynienia. Ale czy na pewno? Ci którzy zetknęli się z World of Goo z pewnością zaprzeczą temu co napisałem powyżej. Gluty są przecież sympatyczne, ciekawskie… Czemu, możecie zapytać? Zapraszam do zapoznania się z dokładniejszym opisem odsłaniającym – chociaż częściowo – co stoi za fenomenem gluciaków.


Tak więc po kolei. World of Goo jest grą logiczno-zręcznościową stworzoną przez niezależne studio 2D Boy. Z miejsca podbiła serca graczy na całym świecie. Na czym polega jej sekret? Świetna grafika? Nietypowe zagadki? Nastrojowa muzyka? Innowacyjność? Po czterokroć tak – ta gra ma to wszystko.
Jak nazwa studia tworzącego tą grę wskazuje możemy się spodziewać płaskiej jak deska dwuwymiarowej grafiki. Wykonanie przywodzi nieco na myśl produkcje zrobione we flashu. Ten charakterystyczny styl – w jakim stworzono grę – stał się jej znakiem rozpoznawczym. Można to zresztą zobaczyć na screenach. Muzyka występująca w grze doskonale wpasowuje się w klimat. Towarzyszące nam w trakcie gry kawałki raczej nie zdążą się osłuchać – jest ich dosyć dużo i są różnorodne.


Mechanika rozgrywki nie jest jakoś specjalnie skomplikowana. Używając dostępnych środków – tytułowego ”goo” (po polsku znaczy to ”glut”) – musimy zbudować konstrukcję która spełni określone funkcje. Pamiętajcie – najwytrzymalsze są te oparte na trójkątach, inne warianty sprawią że wszystko się rozpie… tentego rozsypie. W większości zagadek mamy stworzyć połączenie z rurą która wciągnie wszystkie gluty jakie nam pozostały. Musimy jednak pamiętać przy tym, że aby przejść rundę potrzebna jest określona ilość glutów. Trafiają się też drobne odstępstwa od tego schematu, nie będę jednak psuł niespodzianki – najlepiej zobaczyć to samemu. I chociaż cel jest przez większość czasu ten sam, to jednak przez całą długość gry twórcy nie przestają zaskakiwać nowymi pomysłami. A samych typów zagadek jest co najmniej kilka – ot na przykład budowa wieży czy mostu. Trafiają się też takie które potrafią wprawić w prawdziwe zdziwienie swoją konstrukcją.


Główni bohaterowie – znaczy gluty – to z reguły małe kuleczki wyposażone w parę oczu, chociaż trafiają się też bardziej kanciaste kształty. Występują też w kilku odmianach różniących się nieco zdolnościami. Nie ma sensu dokładnie opisywać na łamach tej recenzji różnic pomiędzy poszczególnymi typami – sama gra dosyć dobrze przedstawia możliwości jakie dają nam nowe rodzaje tych pociesznych kreatur.


Droga do zwycięstwa wiedzie przez pięć rozdziałów. Każdy rozdział ma swój własny temat przewodni, zaś nazwy rozdziałów pochodzą od pór roku. Wspomniałem że jest ich pięć, podczas gdy rok dzieli się na cztery okresy. No cóż, jeden z nich trochę się różni od reszty lecz nie zdradzę szczegółów by nie psuć zabawy. Dodatkowo mamy też World of Goo Company w której można zmierzyć się – przez internet – z innymi graczami przy budowie najwyższej wieży. Materiał do jej budowy zdobywamy w czasie rozwiązywania zagadek – wysyłając do rurociągu więcej kulek niż jest to wymagane do przejścia rundy. W czasie rozgrywki nie jesteśmy zdani wyłącznie na siebie. Spotykamy też tajemniczego malarza znaków (a właściwie znaki ze wskazówkami przez niego namalowane), oraz równie tajemniczą co niezwykłą MAMĘ (po angielsku MOM).


Recenzja ma się ku końcowi, więc trzeba tez dodać łyżkę dziegciu do tej beczki miodu. Niestety, ale World of Goo jest grą dosyć krótką – można ją przejść w trzy wieczory. Na korzyść twórców przemawia ”Obsessive Completion Distinction” – każda runda ma specjalny warunek pozwalający zdobyć ten tytuł. Kryteria są trzy – zależnie od rundy musimy: wygrać z odpowiednią ilością glutów wciągniętych przez rurę, wygrać wykonując jak najmniej ruchów, albo wyrobić się w określonym czasie. Dzięki temu maniacy spędza nad grą kilka dodatkowych wieczorów, reszta zaś po prostu odłoży ją na półkę.
Warto też wspomnieć, że gra ta została wydana także po polsku, lecz polska wersję polecam jedynie osobom nie znającym angielskiego. Tłumaczenie zabiło część specyficznego humoru jaki można znaleźć w World od Goo. Przyszła więc pora na wystawienie oceny, suma summarum bawiłem się świetnie przy tym tytule i z czystym sumieniem mogę go polecić fanom gier wymagających odrobiny myślenia, a także fanom niestandardowych tytułów.
Ocena: 5+/6