Erie – kolejny powód do darcia ryja na YouTube

Jeśli interesujecie się grami wideo, a w szczególności horrorami, to zapewne jest Wam znany temat wszelakiej maści filmów z YouTube, gdzie osoba ogrywa Slendera, czy inny szajs tego pokroju i co chwilę drze mordę jakby tego osobnika obdzierali ze skóry. Jeśli chcecie być oryginalni na poletku polskich „jutberów” i wstrzelić się w temat z grą mniej znaną, to śmiało atakujcie rozwinięcie wpisu.

 

Erie (ang. Lake Erie, wym. [ˈɪri]fr. Lac Érié), jezioro słodkowodne, czwarte co do wielkości w kompleksie pięciu Wielkich JeziorAmeryki Północnej. Środkiem jeziora biegnie granica między Kanadą i USA. Rzeka Niagara wypływa z jeziora na jego wschodnim końcu i łączy je z jeziorem Ontario. Na zachodnim końcu wpływa do jeziora rzeka Detroit, która łączy je z jeziorem Huron. Jezioro jest dostępne dla pełnomorskich statków przez Drogę Wodną Świętego Wawrzyńca.

Amerykański (południowy) brzeg jeziora jest bardzo gęsto zaludniony. Duże miasta nad jeziorem to: BuffaloErieCleveland i Toledo. Kanadyjski brzeg jest stosunkowo pusty i rolniczy. Jego największe miasteczko to Nanticoke (26 300).

 

Historia przedstawiona w Erie rozgrywa się w elektrowni jądrowej znajdującej się w okolicach jeziora, które ładnie przedstawiła nam wikipedia. Postać kontrolowana przez gracza w wyniku nieznanych wydarzeń ląduje właśnie w tym kompleksie. Naszym zadaniem będzie wydostać się z tego niezbyt przyjemnego miejsca, przy okazji poznając mroczną historię elektrowni. Może i nie brzmi to jakoś intrygująco, ale nie jest to ważne. Chodzi o klimat, o atmosferę, która wprowadza gracza w nieprzyjemny nastrój. Technicznie rzecz biorąc Erie to gra przygodowa z ciekawym patentem – kompleks po którym przyjdzie się poruszać jest dość rozległy i żeby nie stracić orientacji gracz ma możliwość malowania sprajem, reszta zaś przypomina wspomnianego wcześniej Slendera: śmigamy po lokacjach, zbieramy notatki, poznajemy historię, unikamy paskudnie animowanego potwora.

Może i nie jest to pogromca Silent Hilla, ale warto dać szansę tej grze, bo dobrych, darmowych gier nigdy za wiele. Zwróćcie uwagę na odgłosy otoczenia, które są niesamowite. Sam poszedłem zerknąć do okna, czy czasem nie przybłąkał się jakiś zagubiony kociak… Tak, aż tak (nie)fajnie jest. Grę pobierzecie z serwisu Desura (http://www.desura.com/games/erie), ale na szczęście nie trzeba instalować ichniego odpowiednika Steama, tylko pobrać instalator samej gry i rozkoszować się dobrze wykonaną grą.