Akatsuki Blitzkampf

Można pisać felietony – w ramach wstępu do recenzji – na temat złej kondycji klonów jeśli chodzi o ilość wydawanych bijatyk, ale po co? Wbrew temu co można myśleć to posiadacze komputerów mają całkiem dobrze, czego dowodem niech choćby będzie recenzowany dziś tytuł.

W bijatykach jak to w bijatykach – historia jest nie ważna, bo spotkaliśmy się tu dziś żeby prać się po mordach, a nie debatować nad moralnością poczynań danych bohaterów. Tych ostatnich zresztą tu nie ma. Cała otoczka gry zbudowana jest na tematyce nazistowskiej z odpowiednim, japońskim zmodyfikowaniem. Nie odrzuca to jakoś za specjalnie, bo nie jest to wykonane w sposób agresywny. Można powiedzieć, że dzięki takiemu podejściu do tematu nie trafiamy na kolejną śmieszną bijatykę, gdzie w rolach głównych występują transwestyci, emo i inni degeneraci w konwencji super deformed. Pod tym względem Akatsuki Blitzkampf odstaje od reszty doujin fajterów i pokazuje, że Japończycy są w stanie zrobić grę w której średnia wieku postaci jest wyższa niż 15, a kolorami przeważającymi są czarny i szary, a nie różowy + cokolwiek co daje po oczach. Oprawa graficzna gry jest miła dla oka i czuć inspirację serią King of Fighters, ale w odróżnieniu od gier sygnowanych logiem SNK, produkt Subtle Style wykonany jest w znacznie wyższej rozdzielczości. Wszystkie efekty świetlne, sparki i inne „przeszkadzajki” zrobione są w bardzo nowoczesnym stylu i – o dziwo – jako całość komponuje się ze sobą całkiem dobrze. Nie inaczej jest z oprawą muzyczną – stoi na dość wysokim poziomie jeśli chodzi o wykonanie, ale można mieć zastrzeżenia co do kwestii technicznej muzyki i głosów postaci. Jeśli zebrać do kupy design, grafikę i oprawę dźwiękową to można powiedzieć, że jest dobrze, a nawet bardzo dobrze.

Nie odkryję Ameryki pisząc, że w bijatykach jest system i balans najważniejszy. Jeśli poprzedni Akatsuki miał w miarę dobry system, to już o balansie nie można było powiedzieć nic dobrego. Blitzkampf stara się to zmienić! System w grze opiera się o trzy rzeczy, które działają na zasadzie papier – nożyczki – kamień, tzn. ciosy zwykłe oraz specjalne, parry, które tutaj jest nazwane reflektorem i rzuty. Same linkowanie ciosów, speciali oraz superów wygląda bardziej na połączenie KoFa, Garou i 3s, niż popularne – za sprawą Guilty Geara, czy Melty Blooda – paro minutowe chainy. Dla staro szkolnych graczy będzie to wielką zaletą, bo gra w dużej mierze polega na dobrym timingu i trzymania odpowiedniego pola. Nie ma w grze sytuacji, że gracze czekają aż tylko dojdzie do zdarzenia w którym będą mogli odpalić wytrenowanego chaina zakończonego sporym jugglem, co nie znaczy oczywiście, że w grze nie występują potężne combosy i seksowne juggle. Parry w Akatsuki BK jest zdecydowanie prostsze, a niżeli te znane ze Street Fightera trzeciego i ma to swoją zaletę – nie jest to technika zaporowa dla szerszego grona graczy. Timing przy parowaniu kolejnych ciosów jest właściwie obojętny i na dobra sprawę można mashować klawisze odpowiedzialne za tą technikę, choć jeśli parowany będzie jeden cios, a zostanie dwukrotnie wciśnięte B+C, to nasza postać przerwie automatyczny countner, którego należało by kontynuować jakimś combosem i otworzy się na kolejne ataki. Rzuty to nic innego jak te znane z serii King of Fighters i zdają swój egzamin jako gaszenie przeciwnika. Wszystko to zebrane do kupy daje obraz gry technicznej z bardzo staro szkolnym polotem nerwowych walk, jak w grach SNK.

Akatsuki BK jest także bogatą grą dla jednego gracza! Trzy postacie do odblokowania, możliwość pofantazjowania przy kolorystyce postaci za pomocą color edit mode, bestialski tryb HelHeim, w którym CPU zrobi graczowi z dupy jesień średniowiecza, za sprawą wywindowanego poziomu trudności, czy w końcu świetny Sugoroku mode. Ten ostatni tryb to gra planszowa, po której poruszamy się daną ilość pół wylosowanych na ogromnej kostce, która musimy pobić żeby się poturlała. Na planszy znajdziemy zwykłe walki, bonusowe zdarzenia takie jak Sai zrzucający na gracza ryby (?) i od czasu do czasu apteczkę, czy walkę z kilkunastoma Soldatami, czołgami, by w końcu zmierzyć się z bossem danego pola. W grze zawarte zostały karty, które ułatwiają nam grę, a to za pomocą pomocników, którzy mają swoje poziomy, czy np. regenerująca się energią, autoblokiem i innymi tego typu bajerami. Sam tryb Sugoroku tak naprawdę mógłby być osobną grą, gdyby jeszcze tylko znalazła się opcja grania na większą ilość graczy. Akatsuki BK ma do zaoferowania oczywiście jeszcze survival, time attack , taga i wbudowanego netplaya, którego – z racji chińskiego netu z Play – nie dane było mi przetestować.

Finalizując – Akatsuki Blitzkampf to cholernie dobrze wykonana gra, z bardzo solidnym systemem, masą bonusów i tym czymś co daje satysfakcje graczom. Polecam.

Ocena: 5/6