Raycrisis Rayons de l’Air

Zuntata jest zespołem kompozytorów, cenionym wśród znawców muzyki z gier, a nawet innych muzyków z branży gier video. Jednak większość już znanych w naszym kraju osobistości, zajmujących się kreowaniem muzycznej strony gier jest zamknięta w gronie twórców ścieżek dźwiękowych do japońskich gier RPG, może to być powodem dlaczego Zuntata, którego spora część twórczości dotyczy gier czysto arcade’owych jest tak mało u nas popularna. Warto jednak spróbować sięgnąć po jakąś pozycję z ich pokaźnej już dyskografii, bo można odnaleźć sporą liczbę dobrych utworów, nie tylko dla fana muzyki z gier ale i dla ambitnego miłośnika muzyki. „Raycrisis Rayons de l’Air” zawiera zaaranżowane wersje kompozycji napisanych przez Tamayo Kawamoto (jedna z czołowych kompozytorek Zuntata), do ostatniej części serii trójwymiarowych strzelanin powietrzno-kosmicznych „Ray” – RayCrisis (Arcade, Playstation). Pani Kawamoto, muzycznie odpowiedzialna także za pozostałe części – RayForce (Arcade) i RayStorm (Arcade, Playstation), zaaranżowała swoje utwory przy pomocy kompozytorów Zuntata i artystów z poza zespołu.

Potoczne tłumaczenie „Rayons de l’Air” to “Promienie Powietrza” Na płycie znajdziemy 13 utworów zaaranżowanych w różnych gatunkach, co czyni ten album częściowo uniwersalnym, ponieważ większa grupa ludzi znajdzie na nim coś dla siebie.

ZTTL-0041

Album otwiera utwór „Lavande Bleu”, który został zaaranżowany w typowo garażowym stylu. Połączenie rockowych brzmień, francuskiego wokalu z domieszką D&B (drum and bass), który właśnie w oryginalnej wersji był stroną dominującą. Całość bardzo przyjemnie się słucha jako, że właśnie dynamiczne elementy pierwowzoru zostały nieco załagodzone i została zachowana jego koncepcja. A że i sam utwór wprowadza w „typowo francuską atmosferę” pasuje bardzo na wizytówkę i prawdopodobnie był inspiracją do stworzenia całego tego albumu.

„Or Can it Be Said That Her Behaviour is a Crime” jest to swego rodzaju połączenie dźwięków natury z muzyką etniczną. Element „rozkręcania się” został kilka krotnie przedłużony a końcowa część wyciszona, co było odpowiednim posunięciem przy tego typu przerobieniu.

Tribal jest stylem przewodnim aranżacji utworu „The Models”. Czuć tu zupełnie inny klimat niż w przypadku oryginału. Oba jednak wprowadzają w bojowy nastrój i jak w poprzednim utworze można stwierdzić, że aranżacja jest jakby przeniesieniem w przeszłość pierwowzoru.

„There is No Sense Unless” zachowało wszystkie swoje elementy, a nawet nabrało bardziej „groźnego” polotu. Jest to standardowa aranżacja rockowa. Znacznej zmianie uległa jedynie ścieżka gitarowa, zastąpiona instrumentalną wersją. Gitarą też zastąpiona została większość sampli elektronicznych (w tym syntezator). Utwór ten teraz jeszcze bardziej nadaje się do słuchania, zwłaszcza że melodia została rozwinięta i wzbogacona w nowe partie.

„Non Sentimentalisme” jest kolejną aranżacją, która została znacznie zmieniona co do oryginału. Gatunkowo troszkę podchodzi pod trip hop, ale cała jego jakby „dzika” otoczka nawiązująca do pustynnej indiańskiej muzyki, tworzy zupełnie inny styl. Warto zauważyć, że w tle została podłożona identyczna ścieżka z „brzdąkaniem”, którą można znaleźć w motywie muzycznym pustynnego miasteczka „Dryfield”, stworzonym przez Naoshi Mizutę do gry Parasite Eve II. Przeróbka jest zdecydowanie wolniejsza od oryginalnej kompozycji, ale zawiera jej najważniejsze elementy w tym melodię przewodnią. Dodana partia wokalna dobrze uzupełnia całość.

„Son Dessain” jest to jazzy D&B, z elementami brazylijskiej bossa novy i salsy. Aby dostosować się do takiej mieszanki gatunkowej, utwór musiał być odrobinę przyspieszony względem oryginału i stał się jeszcze bardziej dynamiczny.

Najbardziej odprężającym, powiedziałbym nawet hipnotyzującym kawałkiem na tej płycie jest „Blood and Tide”. W oryginale utwór jest zbiorem donośnych i głębokich dźwięków przypominających dzwony, tworzących coś na kształt dość „schizofrenicznego” pulsującego odgłosu bicia serca. Po przeróbce utwór nie brzmi już tak ekscentrycznie. Większość zniekształconych pogłosów zostało zastąpionych afrykańskimi bębnami. Pozostał tylko jeden dzwon, który w pierwowzorze był najbardziej donośny, a tu został delikatnie wygłuszony, przez co stał się jeszcze głębszy. Zachowany perkusyjny rytm tętna został uzupełniony gitarą akustyczną. Całość tworzy utwór kierujący się w stronę bardziej akustycznej odmiany instrumentalnego ambientu, podzielony na dwie części – pierwszej dłuższej, wprowadzającej i drugiej bardziej melodycznej, w której został dodany żeński wokal i akompaniament fortepianowy.
Jest to jedna z najbardziej klimatycznych kompozycji na tym albumie i należy do moich ulubionych dzieł Zuntata.

„Formless Living Bodies” został przetworzony na mieszankę flamenco z domieszką francuskiego brzmienia akordeonowego. Główna melodia wydaje się za pierwszym przesłuchaniem inna niż w oryginale, ale jest to jedynie złudzenie. Nowa wersja jest zdecydowanie szybsza, a zamiana całej elektroniki na prawdziwe instrumenty sprawiła, że utwór zyskał przez to zupełnie inne oblicze.

Z kolei aranżacja „Root of All Evil” motywu ostatecznej potyczki ze złem w RayCrisis, jest najbardziej podobnym do pierwowzoru utworem na Rayons de l’Air. Do przytłumionej oryginalnej melodii organowej (która podobna jest trochę do „Ave Maria”) dodano chór i solową arię, przez co kompozycja przypomina ekstrawagancko zaśpiewany psalm. Nastrój po przeróbce jest jeszcze bardziej przygnębiający, wręcz żałobny.

„There’re No Nails at my Tip Toe” jest trochę nietypową aranżacją oryginału na fortepian. Tempo jest identyczne w obu wersjach, lecz nowa ma działanie uspokajające, a stara pobudzające, ponieważ gwałtowny dźwięk syntezatora został zastąpiony delikatnym pląsaniem strun fortepianu.

Styl nowej wersji „Vit-Smity” można określić jako soul jazz z domieszką folku. Mamy jazzowe instrumenty, żeńską partię wokalu (nawet duet), wyważony rytm i troszkę kontemplacyjne tempo.

Album zamyka „All is Shut Down”, druga na płycie aranżacja mono-instrumentalna. Tym razem zamiast fortepianu mamy gitarę akustyczną. Utwór ma charakter pożegnalny. Wsłuchując się w tę spokojną i powolną melodię, można sobie wyobrazić np. spotkanie przy ognisku w ostatni wieczór wakacji.

„Raycrisis Rayons de l’Air” jest obowiązkowym albumem dla każdego fana Tamayo Kawamoto i Zuntaty, ale mogą spokojnie sięgać po niego inni amatorzy dobrego grania. Dowodzi on dlaczego zespół tak długo utrzymuje się w branży i świadczy o talencie i stylu jego członków. Naprawdę niewiele jest podobnych płyt z aranżacjami muzyki z gier, a już na pewno tak bogatych w różne style i gatunki muzyczne.

Ocena: 9/10